Wpływ pracy minimalnej (Loi Macron i MiLog) na działalność polskich przewoźników
Już nie tylko Niemcy, ale także Francja wprowadziły wymóg płacy minimalnej dla kierowców. Niemiecki pomysł stosowania płacy minimalnej dla kierowców ciężarówek w tranzycie międzynarodowym szybko znalazł naśladowców.
Swoją wersję MiLoGu od 1.07.2016 roku wprowadziła również Francja, która w porównaniu z Niemcami nie tylko podwyższyła wysokość minimalnej stawki godzinowej, ale i wybiórczo ograniczyła konieczność jej stosowania. Czy również inne państwa pójdą w ślady Francji i Niemiec?
Niemiecki MiLoG – Mindestlohngesetz, czyli ustawa o płacy minimalnej, weszła w życie w dniu 1.01.2015 roku. Określono w niej wysokość stawki dotyczącej wspomnianej płacy minimalnej, która ma być nie mniejsza niż 8,50 euro brutto i obejmować wszystkich pracowników wykonujących pracę w Niemczech. Ustawodawca założył przy tym, że wskazana stawka godzinowa dotyczy nie tylko Niemców i obywateli innych krajów pracujących w RFN, ale także kierowców zatrudnionych w przedsiębiorstwach transportowych, realizujących przewozy po terytorium Niemiec. Oznacza to, że obowiązek naliczenia ustalonego (notabene wysokiego) wynagrodzenia, przeniesiony został także na właścicieli polskich firm transportowych, którzy korzystają z tranzytu przez terytorium Niemiec.
Samo wprowadzenie MiLoG nie wzbudza kontrowersji. Wiele europejskich państw posiada analogiczne ustawy określające wysokość płacy minimalnej. Przedmiotem dyskusji jest jednak sama interpretacja ustawy, a w szczególności rozszerzenie jej postanowień o pracowników niezatrudnionych na terenie Niemiec.
Jak już wcześniej wskazano, ścieżką wytyczoną przez rząd niemiecki podążyła również Francja. Opracowano tam projekt ustawy na rzecz rozwoju działalności i równości szans, czyli tzw. ustawę Macrona. Jej założeniem jest trwałe pobudzenie gospodarki francuskiej, m.in. poprzez wprowadzenie uproszczeń w prawie budowlanym czy ułatwieniu dostępu do kilku wolnych zawodów. Ustawa zawiera jednak protekcjonistyczne zapisy, dotyczące obszaru transportu drogowego, ponieważ w jej myśl, zagraniczni kierowcy znajdujący się na terenie Francji mają otrzymywać minimalne wynagrodzenie według stawki godzinowej 9,61 euro. W porównaniu do niemieckiego MiLoG, zapisy z Francji nie tylko narzucają wyższą płacę minimalną, ale nie mają również charakteru ogólnego. Wybiórczo jednak uderzają w branżę transportową. Zdaniem francuskiego rządu zaś, mają się one stać narzędziem walki z dumpingiem.
Proponowane przez Francję i Niemcy zmiany są nie tylko krzywdzące m.in. dla polskich przewoźników, ale są także sprzeczne z unijnym założeniem dotyczącym wolności gospodarczej. Co więcej, zapędy obu rządów mogą wpłynąć na wprowadzenie podobnych działań w innych państwach wspólnoty, na co trafnie wskazują w swoim komunikacie pracodawcy RP, cytat: „Kwestia niemieckiej płacy minimalnej to swego rodzaju próba sił w Unii Europejskiej. Może ona mieć istotne znaczenie dla umacniania tendencji protekcjonistycznych. W sprawie dopuszczalności stosowania nowych przepisów Komisja Europejska prowadzi nadal postępowanie wyjaśniające. Jego wynik będzie z pewnością sygnałem dla kolejnych krajów – takich jak Francja, Belgia, Holandia czy Włochy. Decyzja Komisji albo ograniczy ich dążenia, albo zachęci je do dalszego protekcjonizmu. Niemiecka ustawa kieruje się bowiem zasadą terytorialności dla określania płacy minimalnej, niezależnie od modelu, w jakim jest ona świadczona. Stoi to w sprzeczności ze swobodą przepływu usług w UE i ma wyraźnie na celu pogorszenie konkurencyjności firm przewozowych innych państw celem wyeliminowania ich z rynku. Jednocześnie jest to próba ingerencji w kompetencje krajów członkowskich, w których gestii pozostają kwestie umów o pracę, ich warunków i wynagrodzeń. Tymczasem konieczność gromadzenia oraz udostępniania instytucjom kontrolnym i sądom dokumentów dotyczących warunków zatrudnienia polskich kierowców oznacza przyznanie tym instytucjom zdolności do oceny stosunków pracy pomiędzy polskimi firmami a ich pracownikami.”